Valerie Trierweiler - Dziękuję za te chwile

czwartek, 18 czerwca 2015


Wierność w związku to drażliwy temat. Niektórzy nie wyobrażają sobie być z partnerem, który ich zdradził; inni natomiast potrafią wybaczyć "skok w bok" dla większego dobra albo dla własnej wygody. Powody zostania bądź odejścia są różne, przeważnie w pierwszym wypadku mamy do czynienia z miłością, tak wielką, że potrafiącą wybaczyć; w drugim zaś ze zranioną dumą. Nie będę gdybała, jak sama bym się zachowała w przypadku zdrady ukochanej osoby. Na pewno by mnie to zabolało, jednak czy na tyle, że przekreśliłabym przeżyte razem lata? Nie wiem... Wiem natomiast jak zachowała się Valerie Trierweiler, pierwsza dama Francji, porzucona przez Francoisa Hollande'a.

Francoisa Hollande'a chyba nie trzeba przedstawiać, przypuszczam, że w mniejszym, bądź większym stopniu każdy o nim słyszał. Natomiast Valerie Trierweiler to już inna historia. Nie czytam plotkalskich gazet ani nie przeglądam tego typu stron internetowych, dlatego wiadomość o zakończeniu ich związku i przyczyn takie sytuacji, dotarły do mnie dość późno. Cóż, nie należę do osób, które się przejmują takimi rzeczami. Nic mi do tego czy ktoś ma żonę, kochankę czy kota... Oczywiście dopóki nie wpływa to na opinię publiczną i nie ukazują mojego kraju w negatywnym świetle.

Główną przyczyną (jeśli można tak napisać) powstania książki była zdrada Francoisa Hollande'a i jego odejście od Valerie. Jak wiadomo kobieta porzucona to przeważnie kobieta mszcząca się. Valerie Trierweiler została zawiedziona przez mężczyznę o jeden raz za dużo i, najwidoczniej, nie wytrzymała. W skutek jej frustracji i urażonej dumy powstały wspomnienia z okresu jej związku z Francoisa Hollande'm. Ciężko jest powiedzieć na ile są one prawdziwe, ile z przedstawionych rzeczy są podkoloryzowane lub wyolbrzymione. Ile faktów przemilczano, o ilu sama poszkodowana nie wiedziała. Z tego typu książkami tak właśnie jest - poznajemy pewne historie tylko z punktu widzenia jednej osoby i, przeważnie, starają się one wypaść jak najlepiej. W końcu kto pisze wspomnienia, w których szkaluje sam siebie?

Nie znam historii Valerie Trierweiler i Francoisa Hollande'a i nie orientuję się w polityce Francji dlatego ciężko mi się wypowiadać na temat przedstawionych w książce sytuacji. Zauważyłam jednak, że autorka opisywała wszystko w miarę spójnie, choć czasem wdarł się chaos, dało się wyczuć trochę emocji, jednak obyło się bez uczuciowych dygresji. Byłam pod wrażeniem całości. Z Dziękuję za te chwile wynurzyła się kobieta świadoma swoich wartości, swojego zdania i prezencji. Valerie nie była osobą, która miała stać z boku i tylko ładnie wyglądać. Przynajmniej nie chciała pełnić tego typu roli. Stety/niestety życie pokazało, że niczego nie można być pewnym, zwłaszcza mężczyzny, który już wcześniej zdradzał. Dowiadując się o Valerie kolejnych szczegółów najpierw nie kryłam oburzenia... No bo jak to, sama doprowadziła do rozpadu poprzedniego związku Hollande'a a teraz ma pretensje, że ktoś zrobił jej to samo? Biorę jednak pod uwagę, że nie znam szczegółów, nie wiem jak to wszystko się dokładnie a gdybać i osądzać nie lubię. Sama autorka starała się zaskarbić sobie sympatię czytelników zwracając ich uwagę na swoją działalność charytatywną, oszczędność i organizację, wreszcie na swoje smutne dzieciństwo. Według mnie trochę przesadziła, ale w końcu walczy się z opinią publiczną tym, co się ma. Najwidoczniej Valerie Trierweilernic innego nie miała w zanadrzu. Ponadto wielokrotnie podkreślała swoją rolę w sukcesie politycznym Francoisa Hollande'a, jej znajomość mediów i wyczucie polityczne miałoby być jakoby tajną bronią jej ukochanego. Ciężko stwierdzić czy tak faktycznie było.

Lektura Dziękuję za te chwile stanowiła dla mnie całkiem miły przerywnik od beletrystyki. Valerie Trierweiler wystylizowała się w swoich wspomnieniach na kobietę nowoczesną, pewną siebie, pełnoprawną partnerkę. Z Dziękuję za te chwile nie dowiemy się o pikantnych szczegółach jej związku z Francoisa Hollande'm, co dla mnie było dużym plusem. To książka napisana ze smakiem, choć oczywiście dało się wyczuć dużo żalu autorki i tęsknoty za byłym mężem. Nie wiem czy tego typu publikacje są potrzebne jednak czasem warto się z nimi zapoznać. Szkoda tylko, że w tym przypadku zdrada była motywatorem do napisania wspomnieniem. Polecam.

0 komentarze:

Prześlij komentarz