Zastanawialiście się kiedyś co może czuć człowiek skazany na dożywocie? Jak to jest nie móc wyjechać, odwiedzić bliskich, ba!, nie móc wyjść poza mury jednego budynku? Pomyślcie o jutrzejszym dniu, o najbliższym tygodniu i zastanówcie się co będziecie robili... A teraz pomyślcie, że wszystkie Wasze plany ograniczają się do jednego - siedzenia w celi, wyjścia na spacerniak, pracy, która niekoniecznie jest szczytem Waszych marzeń i posiłków, niesmacznych papek, które mają Was jedynie utrzymać przy życiu a nie dostarczyć kulinarnych radości.
Tak właśnie wyglądało życie Stefana "Ropucha" Żabińskiego, 22-latka, chłopaka ledwo co wchodzącego w dorosłość.
Akcja rozgrywa się w latach 20. XX wieku, samochody dopiero zaczynają się pojawiać na ulicach, Polska powoli zapomina o wojennych przeżyciach a więzienie we Wronkach jest uważane za jedne z najsurowszych. Ropucha poznajemy w momencie przewożenia do nowego "domu". Oczywiście na "dzień dobry" zostaje odpowiednio potraktowany, co może szokować, ale szybko uświadamia nas, w jaki sposób przedstawiały się ówczesne realia. Kolejne dni Żabińskiego we Wronkach przybliżają nam więzienne życie, poznajemy zasady funkcjonowania placówki i tryb życia skazanych. Z jednej strony współczułam więźniom, z drugiej wiedziałam, że przecież za coś zostali skazani, odbywają karę za swoje czyny więc, w gruncie rzeczy, mają to na co zasłużyli. Nie przebywali w sanatorium czy na wakacjach... A jednak...
Żabikowski jednocześnie ma dużo szczęścia i tyle samo pecha. Połączenie jednego i drugiego sprawia, że dostaje pracę, która daje mu satysfakcję i możliwości, o jakich inni więźniowie mogli tylko pomarzyć i, jednocześnie, poznaje smak karceru i dodatkowych ograniczeń. Ropuch nadzoruje pracę na stolarni, gdzie "przy okazji" wykonuje meble na zamówienie naczelnika więzienia. Dzięki temu może poruszać się po całym więzieniu i zmieniać standardowy rozkład dnia. Żabikowski wielokrotnie wspomina ile satysfakcji daje mu ten układ, momentami wręcz zapominał gdzie się znajduje i kim jest. Krzysztof Spadło postarał się żeby więzienne życie głównego bohatera nie wyglądało jednak zbyt różowo. Na samym początku swojego wronkowskiego życia Ropuch poznaje aspiranta Szumskiego. Szczerze przyznaję, że znienawidziłam go równie mocno co główny bohater. Za każdym razem, gdy czytałam jego wypowiedzi, gdy widziałam co robił Żabikowskiemu, trzęsło mną. Na tym przykładzie widać, jak jedna decyzja (odmowa donoszenia) może wpłynąć na cały późniejszy pobyt skazańca, sympatia bądź antypatia nadzorujących osób zmienia wiele, jeśli nie wszystko.
Oczywiście ciężko jest opisywać więzienne życie bez wspominania o innych skazańcach. Autor Skazańca stworzył różnorodne i barwne więzienne towarzystwo. Momentami miałam wrażenie, że siedzę pośród nich. Niektórzy mnie śmieszyli, inni drażnili, pozostali czasami przyprawiali o gęsią skórkę, widziałam ich oczami Ropucha i reagowałam na ich zachowanie podobnie jak on. Nie wszyscy z nich odbywali, jak Żabikowski, karę dożywocia. Część z nich odliczała kolejne miesiące dzielące ich od odzyskania wolności. W rozmowach skazanych często przewijał się ten temat, w końcu tym żyli, to trzymało ich przy zdrowych zmysłach. Ropuch zazdrościł im możliwości planowania przyszłości, on, co najwyżej, mógł przysłuchiwać się i mieć nadzieję, że kiedyś, w innym ustroju politycznym, zmienią mu karę na 25 lat odsiadki.
Żabikowski ma spędzić resztę swojego życia w więzieniu, ale przecież nie zawsze tak było, urodził się i wychował "na zewnątrz". Opisując swoje wronieckie losy często wspomina dawnych przyjaciół, swoje przygody z dzieciństwa, opowiada o ukochanej i zadręcza się rozstaniem z nią. W czasie zakazu kontaktowania się ze światem zewnętrznym ryzykuje przekazywanie listów matce. Układy i układziki mogą wiele zdziałać, tyle samo dobrego co i złego. Historia jego mamy, spotkanie z byłą dziewczyną - to były sceny, które bardzo mnie poruszyły. W pierwszym przypadku nie mogłam zrozumieć, jak bardzo zdegenerowanym i nieludzkim trzeba być, by tak postąpić; w drugim wzruszała moc miłości. Od pierwszych dni w więzieniu Ropuch zmieniał się; z wesołego, otwartego i przyjacielskiego chłopaka stał się zamkniętym w sobie, nieufnym mężczyzną. Strona po stronie widzimy tę przemianę, osobiście nie dziwiłam się jej, miejsca przebywania jednak determinują nasze zachowanie. Ciekawa jestem czy Żabikowski kiedyś wyjdzie z więzienia i jak wtedy będzie się odnosił do ludzi. Tak, jak we Wronkach, czy może jednak inaczej? Jeden z długoletnich więźniów nawet przy krótkim wyjściu na zewnątrz nie był w stanie się odnaleźć w prawdziwym świecie. Mimo możliwości wyjścia poza więzienne mury wolał zostać w celi. Bał się, normalne życie przerażało go i sam mówił, że nie jest w stanie już się w nim odnaleźć. Być może dla ludzi z długoletnimi wyrokami perspektywa wolności nie jest jednak tym, czym może się wydawać?
Jaki jest Ropuch? Sympatyczny. Polubiłam go od pierwsze pobicia. Wydał mi się taki młodziutki, niedoświadczony, nieumiejętność pisania i czytania robiła go jeszcze bardziej nieporadnym. Współczułabym mu jeszcze bardziej, gdyby nie jedna zasadnicza rzecz - został skazany za morderstwo. Nie wiem kogo zabił, przez całą powieść ten temat był omijany szerokim łukiem. Żabikowski wprawdzie wspominał, że bardzo tego żałuje, ale nic poza tym. Może gdybym wiedziała co zrobił wcale bym go nie żałowała?
Gdy dostałam od autora plik ze Skazańcem byłam nastawiona sceptycznie. No bo skoro autor rozdaje swoje dzieło za darmo to pewnie nie może być dobre... Cóż, pomyliłam się. Nie boję się pisać krytycznych uwag, ale w tym przypadku jedynie do korekty można się przyczepić. Poza tym książka jest świetna. Idealnie zarysowane postaci, świetne stopniowanie napięcia, dobre wprowadzenie w rzeczywistość lat 20. XX wieku. Nie mogłam się oderwać od powieści, czytałam i czytałam, strona po stronie, aż doszłam do końca i krzyknęłam - "Ale jak to?!". Jak można zakończyć książkę w taki sposób? W takim momencie? Z miejsca przypomniało mi się dlaczego nie lubię czytać serii bez wcześniejszego upewnienia się, że kolejny tom jest już napisany...
Jeśli ktoś się waha czy sięgnąć po "Skazańca" zapewniam, że nie ma nad czym się zastanawiać. Warto. Serio.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Motyw zdrady w literaturze"
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Historia z trupem"
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Motyw zdrady w literaturze"
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Historia z trupem"
0 komentarze:
Prześlij komentarz