Gdy dostałam od Dominiki Szałomskiej propozycję przeczytania i zrecenzowania jej debiutanckiej powieści nie wiedziałam na co dokładnie się decyduję. Oczywiście przeczytałam opis powieści, ale - jak sami dobrze wiecie - kilka zdań nie jest w stanie powiedzieć o czym dokładnie mówi treść. Lekki zarys zatem miałam, później doszła do mnie książka, spojrzałam na okładkę i jeszcze bardziej się zainteresowałam. Po kilku stronach wsiąknęłam na dobre...
Jedno musicie o mnie wiedzieć - nie lubię romansów, nie bawią mnie miłosne sceny i wszystkie ochy i achy idące za nimi. Prywatnie również nie należę do zbyt romantycznych osób, wszelkie ckliwe momenty mnie śmieszą, dlatego bałam się, że moje odczucia mogą negatywnie wpłynąć na ocenę powieści. Postarałam się być obiektywna, mam nadzieję, że mi to wyszło. Mimo niedawnej premiery książka jest już znana sporej grupie osób. Autorka systematycznie publikowała swoją twórczość na blogu przez co, mając dopiero w planach wydanie powieści, miała już swoje grono fanów, jak i przeciwników.
Zanim przejdę do omówienia treści napiszę jeszcze, że od pierwszych stron powieść mnie porwała. Bardzo ciężko było mnie od niej oderwać, ale na szczęście mogłam sobie akurat pozwolić na kilka godzin nieobecności duchem. To takie małe ostrzeżenie - jeśli szukacie książki na kilka chwil w ciągu dnia, przejazd autobusem z punktu A do B to możecie mieć ciężko. To nie jest pozycja do powolnej lektury lecz do połknięcia. Jeśli już macie ją w swoich rękach to lepiej wygodnie się połóżcie i oddajcie przyjemności czytania. Wielokrotnie zastanawiałam się czy wolałabym napisać powieść, która daje ludziom do myślenia, czy produkt typowo rozrywkowy. Sama nie wiem... Oczywiście najlepiej byłoby połączyć i to, i to, jednak - jak wiadomo - nie jest to zbyt proste. Być może kiedyś ten dylemat sam się rozwiąże, gdy w końcu wyjdzie coś spod mojego pióra... Czy też klawiatury.
Emily wychowywała się bez matki, po skończeniu szkoły średniej od razu poszła do pracy, by zapewnić sobie i ojcu jako takie życie. Przez wszystkie poprzednie lata miała ciężko, wielokrotnie musiała uciekać z domu przed pijanym rodzicem, dzięki temu szybko zaprawiła się w ciężkich przeżyciach i nauczyła polegać tylko na sobie. Gdy pewnej nocy zaczęły ją nawiedzać dziwne erotyczne sny nie wiedziała co ma o nich myśleć, czuła jedynie, że coś z nimi jest nie tak. Późniejsze wydarzenia rozegrały się na tyle szybko, że zdziwienie, iż mężczyzna z nocnych fantazji żyje naprawdę, jest demonem i przyszedł po nią, nawet nie zdążyło na dobre nią zawładnąć, gdy musiała zacząć walczyć o swoje życie i duszę. Postać Emily była dla mnie odrobinę niespójna. Po wcześniejszych przeżyciach i przymusie szybszego wydoroślenia wydała mi się dziwnie roztrzepana, narwana i... nastolatkowa. Być może można to uznać za efekt pojawienia się daru, w końcu sama bohaterka wielokrotnie wspomina, że nie zachowuje się typowo, jednak nie jestem do końca przekonana... Kolejny zarzut dotyczył demonów, wydali mi się zbyt ludzcy, anioł (choć obłąkany) był bardziej brutalny od nich. No i dlaczego wszyscy, poza jednym, mieli ludzkie postaci? By łatwiej uwieść młodą dziewczynę? Nie wystraszyć jej? Czy zmniejszyć różnicę między nimi a aniołami?
Sam pomysł wydał mi się od początku ciekawy - demon i anioł walczący o jedną kobietę, do tego posiadającą moc przemieniania się w feniksa. Przyznaję, że tego jeszcze nie było... Dotychczas feniks kojarzył mi się tylko i wyłącznie z ptakiem, teraz będzie jeszcze z kobietą-feniksem. Wbrew pozorom Emily nie będzie jednak odradzała się z ognia, ale nad nim panowała. Dodatkowo dar pozwoli jej być silniejszą, widzieć rzeczy, które normalnie są ukrywane przed oczami innych, stanie jedną z najpotężniejszych kobiet zarówno w świecie demonów, jak i aniołów. Ma to jednak swoją cenę, musi nauczyć się panować nad nową mocą inaczej nie tylko spali wszystko, co stanie na jej drodze, ale pod wpływem feniksa zabije innych. Zazwyczaj tak jest, że dar ma swoje negatywne i pozytywne strony, w przypadku Emily jednym z większych minusów było nagłe zainteresowanie jej osobą Lucyfera.
Władca Piekła, Diabeł, Lucyfer - istota mroczna i wprawiająca w strach. Przyznaję, że Dominika Szałomska odrobinę mnie zawiodła przedstawiając swój pomysł na tę postać. Wiem jednak, że każdy ma swoją wizję i - skoro demony były mało "demonowate" - to i ich władca musiał również być przystępniejszy... Jednak nazywanie go Luckiem przekroczyło granicę mojej tolerancji. Nie, po prostu nie jestem w stanie tego zaakceptować i tutaj niestety autorka ma sporego minusa. No bo jak można Władcę Ciemności nazywać Luckiem?!!! Abstrahując jednak od tej kwestii skupmy się na Emily. Dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z Diabłem, by nie zostać jego kochanką i móc dalej żyć ze swoim demonem żądzy.
Wszystkich zapewne interesują sceny erotyczne przedstawione w powieści... Ja w każdym razie byłam ich bardzo ciekawa, sporo o nich wcześniej słyszałam i chciałam się przekonać jak wyszły autorce. W całej powieści nie ma ich zbyt dużo... Cóż, w końcu to nie erotyk więc można się było tego spodziewać. Muszę jednak przyznać, że są napisane subtelnie, pobudzają wyobraźnię i nie zniesmaczają - a to, jakby nie patrzeć, sporo jak na młodą pisarkę. Jakkolwiek sceny "łóżkowe" bardzo mi się podobały, tak te, zaliczane do "miłosnych", czasami mnie śmieszyły. Nie wszystkie, część, najbardziej chyba moment tuż przed walką z Lucyferem, gdzie Emily z demonem zaczyna się namiętnie całować najwidoczniej nie przejmując się zbliżającym starciem... No, ale jak już pisałam nie lubię tego typu scen.
W powieści są momenty przewidywalne, jak i zaskakujące. Nie sposób się znudzić historią i jeszcze trudniej od niej oderwać. Nie jestem wielką fanką tego typu literatury, jednak tę przeczytałam jednym tchem. Dominika Szałomska, mimo młodego wieku, może pochwalić się niezłym warsztatem pisarskim, bujną wyobraźnią i lekkim piórem. Myślę, że to wystarczy, by zdołała się wybić na polskim rynku i nie skończyła na jednej powieści. Ja już czekam na kolejne jej pozycje, ciekawa jestem w jakim kierunku pójdzie jej twórczość i co nam jeszcze pokaże.
Bardzo dziękuję autorce za możliwość zapoznania się jej debiutem.
Zainteresowanych odsyłam na fanpage Dominiki Szałomskiej
Bardzo dziękuję autorce za możliwość zapoznania się jej debiutem.
Zainteresowanych odsyłam na fanpage Dominiki Szałomskiej
2 komentarze:
Przeczytałabym z chęcią, ale wydaje mi się, że fabuła jest dosyć szablonowa. Czytałam już książki, które opierały się na praktycznie identycznej. Liczę jednak na to, że kolejne książki tej autorki będą lepsze, bardziej pomysłowe i fajnie napisane :)
Lubię czytać debiuty, więc czemu nie :)
Prześlij komentarz