Joanna Łukowska - Państwo Tamickie

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Pamiętacie lata 80-te i 90-te? Ja pierwsze wcale a drugie tak sobie... No, ale jak się urodziło w 1985 roku to nie można oczekiwać cudów od pamięci. Zwłaszcza, że mało które dziecko zwraca uwagę na coś innego poza swoim najbliższym otoczeniem a - jak łatwo policzyć - u mnie całym światem było wtedy przedszkole i podstawówka. No, przynajmniej jeśli chodzi o początek lat 90 bo później jednak, siłą rzeczy, widzi się co nie... Ale wcześniej... Jak to dziecko nie interesowałam się polityką, rodzice nie rozmawiali ze mną na poważne tematy i nie informowali o swoich problemach, żyłam sobie beztrosko nieświadoma pewnych rzeczy... Na szczęście Joanna Łukowska trochę mi o nich opowiedziała, do tego w zabawnej formie, która jeszcze bardziej zachęcała do lektury.

Państwo Tamickie to historia pewnego małżeństwa, tak obrazowo przedstawionego, że ma się wrażenie, jakby mieszkało się obok niego i śledziło perypetie młodej pary przez wizjer. Od pierwszej sceny, a właściwie od decyzji o ślubie, śmiałam się w głos. Jednak romantyzm w tamtych czasach nie był zbyt popularny. A może był, ale kwestie praktyczne przeważały i nie dopuszczały go do głosu? W każdym razie nasi młodzi bohaterzy wzięli ślub, wprowadzili się do M3 i od tego momentu funkcjonowali jako rodzina. Późniejsze ich perypetie z psem, pierwszym dzieckiem, później dwójką potomstwa - to jest coś, obok czego trudno przejść obojętnie... I choćby bez jednego parsknięcia śmiechem. Idealna lektura na poprawę humoru i porównanie ówczesnych i dzisiejszych czasów.

Państwo Tamiccy to ciekawe małżeństwo, zapewne i dzisiaj zwrócilibyśmy na nich uwagę i uśmiechnęli się pod nosem słysząc ich rozmowy. Dzieci jak to dzieci, rozrabiaki jakich wiele, o ich przygodach można by pewnie napisać nową powieść, ale nie one są tu najważniejsze... Wróćmy do ich rodziców... Joanna Tamicka była bardzo żywą osobą, wręcz wulkanem energii, przez niektórych uważana za kogoś niespełna rozumu. Myślę, że gdyby po świecie chodzili tylko tacy wariaci, to byłby on dużo lepszy. Jej charakter często wywoływał szereg zabawnych sytuacji, na szczęście nigdy nie przydarzyło jej się z tego powodu nic złego. Jej mąż, Maciej, to kompletne przeciwieństwo Joanny, spokojny, zrównoważony, starający się poważnie podchodzić do życia. Jak to często bywa, oboje tworzyli świetną parę, uzupełniając się nawzajem. Gdy w ich życiu pojawiły się dzieci chaos w ich mieszkaniu wręcz się powiększył, ale oboje dzięki niemu byli jeszcze bardziej szczęśliwsi.

Joanna Łukowska nie napisała powieści skłaniającej do większych przemyśleń, to raczej komedia mająca na celu bawić czytelnika. W 20 historyjkach przedstawiła urywki z życia młodych ludzi, ich sąsiadów, Świętego Mikołaja, nawet psa! Ciężko się znudzić w trakcie lektury. Sięgając po powieść miałam nadzieję na coś w stylu Wojny domowej, muszę jednak przyznać, że Państwo Tamickie było lepsze, przy tej książce się więcej uśmiałam. Nie napiszę, że wyniosłam jakiekolwiek wnioski z lektury, że porównałam czasy, w których przyszło żyć Joannie i Maciejowi, do tych, w których ja egzystuję. Nic takiego nie miało miejsca... Czytałam Państwo Tamickie śmiejąc się i ciesząc z lektury choć z pewnością nie jedna osoba może wynieść coś więcej z czytania powieści Joanny Łukowskiej. Dla mnie przeszłość to przeszłość, teraźniejszość to teraźniejszość... Każde czasy mają swoje plusy i minusy i nie widzę sensu w głębszych analizach porównawczych. No, ale... Dla każdego coś innego.

Państwo Tamickie to opowieść o zwyczajnej rodzinie. Nie ważne w jakim czasie przyszło im żyć, w jakim państwie, w jakich warunkach... Zawsze możemy znaleźć obok siebie podobną parę do Joanny i Macieja, wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć. Zanim to jednak zrobicie najpierw zapoznajcie się z bohaterami powieści Joanny Łukowskiej - w końcu musicie wiedzieć czego szukacie. Polecam!

Powieść możecie zakupić TUTAJ


Za książkę dziękuję autorce oraz organizatorom akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.

3 komentarze:

Maciej Ślużyński pisze...

Bardzo mi przykro, ale ostatnie zdanie recenzji, brzmiące: " Powieść niestety jest dostępna jedynie w formie elektronicznej, którą możecie zakupić TUTAJ" na szczęście nie jest prawdziwe :-)

Scoto pisze...

Mnie nie jest przykro, dobrze, że można też w innej wersji niż elektronicznej ją kupić, już poprawiłam. :) Trafiłam tylko na takie informacje stąd błąd.

Książkowe Wyliczanki pisze...

Brzmi ciekawie. Zetknęłam się już z książkami autorki, miałam przyjemność czytać "Znajdę" którą bardzo miło wspominam. Być może po ten tytuł też sięgnę :)

Prześlij komentarz