Szukając książeczek dla swoich dzieci często bierzemy pod uwagę ich upodobania, zwłaszcza w przypadku starszych pociech. Raz są to dinozaury, innym razem samochody, samoloty czy lalki barbie. Rodzice robią wszystko, by zachęcić swoich podopiecznych do czytania. Ida i Filip, przyjaciel koni to powieść przede wszystkim dla pasjonatów jeździectwa, tych raczej starszych, nastoletnich.
Ida i Filip, przyjaciel koni to trzecia z kolei książeczka o przygodach dziewczynki. Tym razem rzecz się dzieje we Francji, gdzie tata Idy dostał pracę. Paryż, mimo swojego piękna, nie zachwyca jednak Idy. Tęskni zarówno za Polską, za swoją stadniną, jak i za swoim chłopakiem, Filipem. W nowym mieście Ida dzieli pokój ze swoją siostrą, Polą. Obie dziewczynki różnią się od siebie jak ogień i woda. Ida kocha konie, ceni sobie ład i porządek; Pola uwielbia balet i można nazwać ją małą bałaganiarą. Najmłodsza z sióstr, Michalinka, dopiero co stawia swoje pierwsze kroczki i nie rozumie za bardzo co się wokół niej dzieje. Jest jej obojętne czy mieszka w Polsce, we Francji czy jeszcze gdzieś indziej. Z całą rodziną, do Paryża, przeprowadziła się również babcia. To z nią najlepiej dogaduje się Ida i razem z nią przeżywa miłosne uniesienia - dziewczynka do Filipa, babcia do pewnego Francuza, Guido.
Tata Idy ma nie lada zmartwienie - zostać we Francji i przedłużyć swoją umowę o pracę, czy raczej wracać do Polski. Rodzina jest podzielona, Ida chce wracać, Pola woli zostać, babcia nie wie co robić z oświadczynami Guida. Co zrobi tata dziewczynek? Podejmie wyzwanie i zostanie w obcym kraju czy postanowi wrócić do ojczyzny? Na jego rozterki patrzymy w punktu widzenia Idy, nie wiemy zatem czy powrót do Polski nie przystopuje jego kariery, jak to się odbije na finansach rodziny i jakie marzenia ma mężczyzna. Wiemy za to co myśli dziewczynka, jej tęsknota za Wrocławiem i przyjaciółmi z Polski jest wręcz namacalna, ciekawe tylko czy gdyby nie Filip aż tak bardzo upierałaby się, żeby wrócić? Jednak, jak nie patrzeć, stadnina w Paryżu oferuje jej dużo więc możliwości niż ta we Wrocławiu...
Autorka porusza też inny temat - przyjaźń na odległość. Przyjaciółka Idy od kilku miesięcy mieszka w Irlandii, ona - w przeciwieństwie do głównej bohaterki - jest zachwycona nowym domem i możliwościami, jakie tam znalazła. Jej nowa pasja, fotografia, pochłania całej jej wolny czas, przez co nawet maile do Idy pisze rzadko. Magdalena Zarębska pokazuje jak trudno jest utrzymać kontakt, gdy ogranicza się on jedynie do wiadomości. Obie dziewczynki mają swój nowy świat, starają się wszystko opisywać, jednak to nie to samo, co spotkania na żywo. Ida ma pretensje do swojej przyjaciółki za jej zachwyt nad Irlandią, nową pasję a nawet za poznanych tam ludzi. Oczywiście, gdyby lepiej czuła się w Paryżu, pewnie nie przeżywałaby w ten sposób wszystkiego, jednak trudno jej przywyknąć do Francji i - zamiast patrzeć optymistycznie w przyszłość - pogrąża się we wspomnieniach i żalach.
Magdalena Zarębska, autorka serii książek o Idzie, jest matką dwóch córek i wielbicielką koni. Mogę przypuszczać (i pewnie nie będę się myliła), że macierzyństwo i jej zainteresowania mają duży wpływ na poziom opisywanych historii. Zarówno relację między Idą i jej młodszymi siostrami, jak i hobby dziewczynki, są bardzo dobrze przedstawione. Przyznam, że miałam w swoim życiu krótką przygodę z końmi a relacje Idy pobudziły mój apetyt na odświeżenie starych umiejętności jeździeckich. Autorka bardzo ciekawie wplotła w treść książki zasady funkcjonowania stadnin we Francji. Myślę, że nie tylko wielbicieli koni je zainteresują, ale i każdą inną osobę.
Ilustracje Artura Gołębiowskiego, choć czarno-biało, zachwycają piękną kreską. Nie są skierowane do małych dzieci lecz do starszych odbiorców. Nastolatkom z pewnością przypadną do gustu i urozmaicą lekturę. Zanim jednak sięgniecie po Idę i Filipa, przyjaciela koni, warto zapoznać z wcześniejszymi przygodami dziewczynki. Polecam serię, nie tylko ze względu na ciekawą historię, przedstawione w niej problemy, ale i informacje o koniach. Jest co czytać!
1 komentarze:
Za jakiś czas może będę podsuwać swoim dzieciom. Jeśli jednak to raczej dla nastolatków to musi trochę tego czasu upłynąć :)
Prześlij komentarz