Ewa Frączek - Rymy, rymki i rymeczki

piątek, 5 czerwca 2015

Od zawsze miałam marzenie, że zaszczepię moim dzieciom miłość do książek. Odkąd urodziłam córeczkę powoli kolekcjonuję jej biblioteczkę i staram się wyłapać na rynku wydawniczym co ciekawsze perełki. Z klasyki w zasadzie wiem co bym chciała zgromadzić, jednak jeśli chodzi o nowości czasem jest ciężko. Nie zawsze mam możliwość kupienia książki, mając ją wcześniej w rękach. Niektóre egzemplarze kupuję "w ciemno" bądź na podstawie opinii innych rodziców. Innym razem wydawnictwa idą mi na rękę i przysyłają egzemplarze promocyjne. Pozwala mi to zapoznać się z czymś, co - z pewnymi wyjątkami - pewnie nigdy nie dotarłoby do mojego domu. Niestety zdarza się, że perełki okazują się być bez wartości.

Rymy, rymki i rymeczki na pierwszy rzut oka wydają się być dość interesujące. Autorka jest z wykształcenia doktorem fizyki, z pisaniem zatem nie ma za bardzo wiele wspólnego, ale przecież nie zawód czyni pisarza... Z wielkim zainteresowaniem podeszłam do tej książeczki, zwłaszcza, że wydawnictwo zachęca do lektury stwierdzeniem, iż "ujęte w proste i łatwe wierszyki zagadnienia z zakresu matematyki, fizyki i informatyki sprawiają, że nawet poważna nauka staje się zrozumiała.". Z fizyki byłam do niczego, przyznaję się, ale może moje dziecko okaże się geniuszem nauk ścisłych? W życiu trzeba wszystkiego spróbować... Podobno, ale mam wrażenie, że ta zasada nie odnosi się do wszystkiego...

Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, dlatego gdy wreszcie dostałam w swoje ręce dzieło Ewy Frączek bardzo się zawiodłam. Doszłam, jednak do wniosku, że nie opakowanie się liczy a treść, niestety i tutaj się rozczarowałam. Zacznijmy może od wierszyków... Utwory czyta się płynnie, rytmicznie jednak rymy pozostawiają wiele do życzenia. To wierszyki, jakie z powodzeniem może stworzyć każdy uczeń szkoły podstawowej. Z jednej strony to dobrze, przynajmniej dziecko łatwo zrozumie ich przekaz, z drugiej zaś wolałabym dla swojego dziecka coś odrobinę ambitniejszego. Utwory podzielone są na trzy części: Dla najmniejszych, Kącik matematyczno-fizyczny, Świat programisty oraz Z głowy naukowca. Po co i na co takie udziwnianie? Nie mam pojęcia.

Autorką ilustracji jest Anna Wrona, są one bardzo oszczędnie użyte w książeczce i - niestety - nie porywają. Całość ma dokładnie 52 strony, zawiera 40 wierszyków z czego jedynie 12 posiada ilustrację, sami przyznacie, że to mało jak na książeczkę dla dzieci. Poza tym publikacja wydana jest na kiepskiej jakości papierze, okładka jest miękka... Reasumując, to nie jest coś, co zachwyci jakiekolwiek dziecko. Co dziwne, cena podana na okładce to zawrotna suma 24 zł... Nie chcę być niemiła, ale za 10 zł znajdę już naprawdę ładnie wydane i ciekawe wierszyki innych autorów. Nigdy nie kupiłabym książki Ewy Frączek, nie za taką cenę...

Nikogo raczej nie zdziwię, gdy napiszę, że nie polecam wierszyków Ewy Frączek. Przykro mi.



Za książkę dziękuję organizatorom akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.

1 komentarze:

Chabrowa pisze...

Szkoda, zapowiadała się interesująco :)
Moje-ukochane-czytadelka

Prześlij komentarz