Jakie jest życie narkomana? Czy jest w stanie normalnie żyć, założyć rodzinę, pracować? Czy nałóg determinuje każdy jego ruch czy jednak jest w stanie z nim walczyć? Nigdy nie byłam od niczego uzależniona, nie wiem jak to jest, gdy wszystkie myśli koncentrują się tylko na jednym a mózg wysyła jeden ciągły sygnał "zrób to". Nie wiem, jak to jest, gdy czegoś mi brakuje a ciało błaga każdą komórkę, by mu to dostarczyć. Zwyczajnie nie wiem. I zasadniczo nie chcę wiedzieć.
Pierwsze spotkanie z narkotykami, pierwsze odwyki i prostytuowanie Christiane przeżyła już w wieku dwunastu lat. Od tego momentu powoli pogrążała się w nałogu aż w końcu rodzice wysłali ją do rodziny na wieś. To były cztery ciężkie lata, o których można przeczytać w pierwszej części wspomnień Christiane My, dzieci z dworca ZOO, jednak, gdyby ktoś jej nie czytał, pierwszy rozdział Życia mimo wszystko przybliża nam jej treść.
Christiane ma już pięćdziesiąt jeden lat, jest kobietą, która na pozór może uchodzić za energiczną bizneswoman i dopiero po dokładnym przyjrzeniu się możemy dostrzec blizny po igłach. Jej życie można uznać za burzliwe, książka z jej wspomnieniami, a później film, przyniósł kobiecie sławę, jakiej nigdy nikt by się nie spodziewał. W końcu żadne wydawnictwo nie chciało na początku opublikować wspomnień Christiane... W wieku osiemnastu lat dziewczyna miała dużo pieniędzy, była rozpoznawalna, wolna i bez pomysłu na resztę życia. Trochę pracowała w księgarni, spróbowała swoich sił jako piosenkarka i aktorka, jednak w niczym tak do końca nie była dobra. Dużo podróżowała, w gronie jej znajomych przebijało się sporo znanych nazwisk, można powiedzieć, że miała naprawdę barwne życie, tylko co z tego skoro cały czas uzależnienie dawało o sobie znać?
Muszę przyznać, że Christiane ma niebywałe szczęście do ludzi, mimo środowiska w jakim się obracała tylko jedna osoba ją oszukała. Kobieta ma wielu dobrych przyjaciół, którzy o nią dbali i przejmowali się jej losem. W zasadzie można powiedzieć, że tylko oni jej zostali, z rodzicami, po opublikowaniu My, dzieci, coraz gorzej jej się układało. Na swój sposób zapewne chcieli jej pomóc, lecz cały czas robili to albo źle, albo Christiane nie przyjmowała pomocnej ręki.
Bohaterka wielokrotnie miała zatarg w prawem, często kończyło się jedynie na karze finansowej, raz jednak trafiła do więzienia na dziesięć miesięcy. Co ciekawe, Christiane wspomina ten okres jako coś dobrego. Stały harmonogram dnia, określone reguły, własna cela i ciepłe posiłki - to było coś co jej odpowiadało i w pewien sposób przypominało pobyt na wakacjach. Jakkolwiek to brzmi odpoczęła w więzieniu i wcale nie cieszyła się z wyjścia, jak powinna.
Christiane wiedziała, że nigdy nie będzie czysta i nie jest w stanie wyjść z nałogu dlatego poddała się kuracji metadonem, nawet w ciąży nie była w stanie z niego zrezygnować choć trzeba przyznać, że dla syna zmieniła się na lepsze. Oddała się całą sobą macierzyństwu, starała się, by jej dziecko miało lepsze dzieciństwo niż ona a jej nałóg nie odbił się na nim. Zdziwiło mnie, gdy nie walczyła o syna, gdy go jej zabrano. Fakt, uciekła, próbowała coś zdziałać, ale oczywiście nie tak, jak powinna i gdy zdała sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji wpadła na nowo w uzależnienie. Tego nie mogę zrozumieć, tego poddania się i kapitulacji.
Podczas lektury zauważyłam, że Życie mimo wszystko było dużo bardziej przemyślane od My, dzieci. Wspomnienia były podzielone na poszczególne rozdziały, nic się nie powtarzało i nie miałam wrażenia, że po raz kolejny Christiane "mówi" o tym samym. Zapewne to zasługa Sonji Vukovic, która podjęła się spisania dalszej części biografii Christiane. Być może też przez to, a może przez brak zbyt wielu szokujących elementów, Życie mimo wszystko nie zrobiło na mnie zbyt wielkiego wrażenia. W dzisiejszych czasach dziecko-narkoman zwraca uwagę, ale dorosła kobieta już niespecjalnie.
Christiane F. Życie mimo wszystko początkowo była dla mnie książką pisaną trochę na siłę, ot, biografia ćpunki, nic poza tym. Muszę jednak przyznać, że sama zastanawiałam się po skończeniu lektury My, dzieci co się dalej działo z jej bohaterką. Teraz wiem... Wiem też, że nałóg tak łatwo nie wypuszcza ze swoich sideł, może jeśli ma się wystarczająco silną wolę, ale tylko może. Nie wiem, nie przeżyłam tego, jak więc mogę moralizować? Nie wiem czy dalsze losy Christiane przejdą takim echem jak my, dzieci, raczej nie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz