Randa Ghazy - Może dziś nikogo nie zabiję

piątek, 20 czerwca 2014

Pierwszy i ostatni raz zamówiłam książkę na podstawie samego tytułu i pobieżnie przeczytanego opisu. Nastawiłam się na historię o młodej muzułmance-terrorystce, niby to wszystko dostałam, ale terroryzm, jaki znalazłam w powieści Randy Ghazi był raczej emocjonalny, nie na to liczyłam, ale cóż - mój błąd.

Historia o Jasminie skierowana jest do nastolatek, około piętnasto-szesnastoletnich, starszy odbiorca może się zawieść na niej czy nawet wręcz znudzić. Książka jest niewielka, ma około 170 stron, jednak czyta się ją bardzo szybko. Chciałabym napisać, że ma głębszy przekaz, porusza ważne tematy i skłania do przemyśleń, ale nie... To powieść raczej humorystyczna, lekka, taki typowy zabijacz czasu. Skoro już nie miałam co liczyć na przeżycia terrorystki to miałam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej o muzułmanach i ich kulturze. Niestety ten temat potraktowano mocno po łebkach, możemy przeczytać trochę o przekonaniach Jasminy, ale nic poza tym. Autorka nie wgłębiała się w żaden temat zbyt mocno.
 
Z chustą jest tak samo jak z depilacją woskiem, tzn. depiluj się, kiedy ci się podoba, i nie przejmuj się tym, czego inni od ciebie oczekują. Rób to, kiedy masz ochotę i czujesz, że jesteś gotowa. I kiedy nie jest to dla ciebie zbyt wielkim poświęceniem."

O kim jest powieść? O dwudziestotrzyletniej studentce prawa - Jasminie. Dziewczyna przeciwstawia się niektórym tradycjom swojej kultury, nie chce nosić chusty - co bardzo często podkreśla - i nie uważa, by małżeństwo było najważniejszą powinnością kobiety. Chciałaby znaleźć męża, ale na własnych zasadach, czyli chciałaby dalej móc wyrażać własne zdanie, studiować, wychodzić bez tłumaczenia się nikomu i spotykać z ludźmi, których lubi. W zasadzie chciałaby żyć jak każda normalna wolna osoba, ja tak żyję więc ją rozumiem, ba!, chyba każdy uważa, że ma prawo do wszystkich tych rzeczy.

Ślub najlepszej przyjaciółki, mentalnej siostry, jest dla Jasmin szokiem. Ciężko było jej się pogodzić z decyzją Amiry, na każdym kroku dawała jej do zrozumienia, że źle robi, rujnuje sobie życie a jej wybranek to samo zło. Nawet później nie może dojść do siebie, gdy Amira cieszy się statusem żony i stara się przekonać przyjaciółkę, że nic nie jest tak, jak ona myśli, czyli, że mąż nie trzyma jej na smyczy tylko traktuje jak partnerkę a decyzja o dziecku i porzuceniu studiów wyszła od niej. Jasmina jej oczywiście nie wierzy, uważa, że mąż Amiry zabrania jej kontaktowania się z przyjaciółką a nie bierze pod uwagę jednej rzeczy - że Amira może mieć dość jej utyskiwania. Relacje między dziewczynami powoli zamierają, Amira podąża nowa ścieżką życia, przyjaciółka nie potrafi tego zaakceptować, do czasu... Po jednej z ich rozmów Jasminie trochę otwierają się oczy i zaczyna myśleć nad pewnymi sprawami, nie wiadomo jednak do końca, jak wszystko dalej się potoczyło.
 
Jasmina nie zachowuje się jak typowa dwudziestotrzylatka studiująca - bądź co bądź - dość ciężki kierunek. Można przypuszczać, że powinna już zachowywać się odrobinę inaczej niż rozkapryszona nastolatka. Nic jednak mylnego! Czasami Jasmina potrafi tupnąć nóżką niczym pięciolatka, innym razem podjąć w miarę poważną rozmowę lub w inteligentny sposób zripostować przeciwnika. Rozumiem, że to książka dla nastolatek, jednak autorka trochę przesadziła, postać Jasminy nie wydaje się być realna, naprawdę ciężko było mi sobie wyobrazić kogoś takiego.
 
Zadajesz sobie pytanie, czy ona ma prawo się tak zachowywać i niemalże ze strachem zastanawiasz się, co inni sobie o niej pomyślą? Co powie ten czy inny szejk? A potem sama się do siebie uśmiechasz, przyznając, że nikt przecież nie musi pytać drugich o pozwolenie."
 
Jak już wspominałam, kultury muzułmańskiej w Może dziś nikogo nie zabiję było bardzo mało. Można było przeczytać o stosunku głównej bohaterki do chusty, do małżeństwa i wstrzymywania się ze współżyciem do ślubu, możemy trochę przeczytać o polityce, Jasminę bardzo oburzają pewne rzeczy dziejące się w kraju i dość często o tym wspomina. Tak naprawdę wszystkie te tematy nie są zbyt mocno poruszane, raczej powierzchownie i bez konkretnych argumentów. Ot, coś tam jest, ale bez konkretów. Nawet jeśli jest wspominana ta gorsza część muzułmanizmu to na tyle oględnie, że młody czytelnik, nie znający realiów tej kultury, w gruncie rzeczy nie zdawałby sobie sprawy z jej istnienia.
 
Powieść czytało się szybko, wady tego czytadła odrobinę zniechęcały do lektury, ale zakończenie - a właściwie jego kompletny brak - skutecznie mnie powstrzymały od choćby najmniej pozytywnej opinii. Czego bym nie napisała o Może dziś nikogo nie zabiję nie polecam tej książki, strata czasu, przykro mi.

Za książkę dziękuję portalowi  Sztukater oraz Autorce.

2 komentarze:

Zuzanna Gajewska pisze...

Hmmm, raczej nie zachęcasz :) Uważam, że jeśli już pisać o kulturze muzułamańskiej i jeśli ma to wywołać dyskusję na ten temat, to trzeba potraktować go ostro, jak na przykład "Kwiat pustyni", ale to była prawdziwa historia. Ale raczej nie jest to dobry temat na czytadło dla nastolatek. To musi powinno wstrząsać.
/Pozdrawiam, Szufladopółka

Scoto pisze...

Nie miałam zamiaru zachęcać, serio nie warto tego czytać. A co do reszty w zupełności się z Tobą zgadzam, "Kwiat pustyni" daje do myślenia, o czymś opowiada a to czytadło tylko zajmuje czas.

Prześlij komentarz