Ostatnio sięgam po bardzo luźne książki. Może to jeszcze
trwające lato, może mój stan i ogólne rozleniwienie... Fakt jest faktem, że
świadomie wybieram powieści lekkie, choć staram się je mieszać z czymś bardziej
wymagającym. Kiedyś w ten sposób traktowałam powieści fantasy, były to lektury
w typie przerywnika. Teraz, po kilku latach, traktuję je podobnie i podejmując
się zrecenzowania Niewolnicy A.M. Chaudière miałam nadzieję na sporą
dawkę dobrej rozrywki... Choć przyznaję, że erotyczny wątek dość mocno wpłynął
na moją decyzję sięgnięcia po ten debiut.
Zanim przejdę do recenzowania powieści napiszę kilka słów o samej autorce. A. M. Chaudiere to pseudonim polskiej pisarki, dwudziestopięcioletniej rzeszowianki pracującej w szkole.Jak sama przyznała, piszę głównie fantastyka i erotykę, gdyż inne gatunki albo ją nudzą, albo nie umie ich odpowiednio napisać, a skoro inni są w nich dobrzy to dlaczego ona miałaby zmieniać swoją twórczość? W tym akurat w pełni popieram autorkę.
Arina jest dwudziestojednoletnią młodą i piękną kobietą i
jednocześnie magiem, jednak jej magia jest nieustannie tłumiona przez jej pana
Azarela. Tak, dobrze czytacie, Arina jest niewolnicą i nałożnicą. Pojmana w
dzieciństwie nie zna innego życia jak usługiwanie i bycie na każde polecenie
Azarela. Strach, ból, poniżenie, bycie na każde zawołanie - to normalne
uczucia, jakie zna. Do innych nie jest przyzwyczajona choć wie co to przyjaźń i
strach o bliskich. W posiadłości Azarela ma przyjaciółkę, Annę, o którą dba,
jak potrafi i z którą nawzajem podtrzymują się na duchu. Poza tym jest jeszcze
Cath, wampirzyca, która nieustannie śledzi losy Ariny i ma nadzieję na ich
rychłą poprawę.
Pierwsze zetknięcie z główną bohaterką może wywołać szok -
poznajemy świat magów Aszarte, gdzie niewolnictwo jest na porządku dziennym, w
zasadzie nikt nie może czuć się bezpiecznie, w końcu mamy przykład Ariny, maga
z potężnego rodu, którą mimo wszystko zdołano zakuć w kajdany. Ten świat jest
okrutny, nieprzyjazny i odpychający. A.M. Chaudière stworzyła coś, co wywołało
u mnie od razu negatywne uczucia. Później na szczęście okazało się, że nie cały
świat kieruje się zasadami Aszarte, jednak pierwsze wrażenie zostało.
Arina pogodziła się ze swoją niewolą, jeśli w ogóle można coś takiego napisać... Nauczyła się cieszyć każdym drobiazgiem, który uprzyjemniał jej przykrą rzeczywistość. Dużo dawała jej obecność Anny, kobiety wspierały się nawzajem i pomagały sobie. W momencie pojawienia się miłości między Ariną a Azarelem dużo się zmieniło. Przede wszystkim młoda niewolnica nie była już maltretowana, zaczęła inaczej patrzeć na świat, uczyć się władać magią, jednak i to nie trwało wiecznie... Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że miłość między niewolnicą a magiem Aszarte była zabroniona i karana śmiercią. Oboje zdawali soboe z tego sprawę dlatego skrzętnie skrywali swoje uczucia. Tym razem jednak to bardziej los, niż ludzkie zasady, wpłynęły na szczęśliwe zakończenie. Być może można by napisać, że to był przykry zbieg okoliczny, działanie afekcie... A może okrutna celowość Azarela? W każdym razie jego los i Ariny rozdzielił się w okrutny sposób, by później - po nauce kobiety w Akademii Morza Deszczów podstaw magii i poznaniu nowego ukochanego - na nowo się spotkać i stanąć w walce.
Miłość między Ariną a Azaelem wydała mi się trochę dziwna.
Zbyt szybko, jak na mój gust, przeszli od nienawiści do tak głębokiego uczucia.
Podobnie było z późniejszym przystosowaniem się dziewczyny do warunków
panujących w Akademii i napotykanych ludzi. Może można by to wszystko złożyć na
karb zbytniej ufności Ariny, jednak dla mnie ktoś, kogo tak mocno krzywdzono
przez tyle lat, nie powinien reagować w ten sposób. Psychologiem nie jestem
więc nie będę się bardziej zagłębiała w ten temat... Oczywiście wszystko to nie
umniejsza walorów książki, a wręcz napiszę, że dzięki temu jest barwniejsza i
szybciej się ją czyta.
Jak już wcześniej wspomniałam, w powieści znajdziemy również
wampiry. Nie myślcie jednak, że są one pokazane typowo... O nie! Wampiry w
Niewolnicy nie boją się słońca, potrafią powstrzymać się od
"gryzienia", poza tym chyba mają wszystkie standardowe cechy. Bardzo
żałowałam, że tak mało było scen z Cath w powieści... Nawet napiszę, że za
mało, gdyż początkowo wydawało mi się, że odegra w historii ważniejszą rolę.
Być może autorka szykuję jakąś niespodziankę, z wampirzycą w roli głównej, w
drugiem tomie... Z tego co czytałam tak, oby w trakcie tworzenia nie zmieniła
się koncepcja!
Bardzo ciekawy jest język, jakim posługują się magowie w
powieści - jest archaiczny i wzniosły, trzeba się wczytać w tekst, by przestał
on dziwić i całość dało się czytać w miarę swobodnie. Przyznam, że miała z tym
trochę problem. Normalnie szybko się przystosowuję do tego typu rzeczy, tutaj jednak
jakoś się wszystko przedłużyło... Poza tym część wykorzystanego słownictwa
wydała mi się trochę dziwna, albo nie na miejscu - nie przeszkadzało mi to
bardzo, jednak zwracało moją uwagę.
Niewolnica to całkiem niezły debiut wzbudzający
apetyt na kolejne tomy. Nie napiszę, że to tylko powieść fantasy połączona z
erotyką, gdyż możemy w niej odnaleźć również powieść psychologiczną. Książka
wciąga w swój świat, trochę bulwersuje, trochę fascynuje, z pewnością dostarcza
wyczekiwanej rozrywki. Każdego chętnego do poznania tajemnic magów Aszarte,
życia niewolników i sposobu nauczania w Akademii Morza Deszczów zachęcam do
sięgnięcia po powieść A.M. Chaudière. Ja się dobrze bawiłam w trakcie lektury,
może i wy będzie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz