Ewa Formella - Lawenda

wtorek, 7 października 2014

Z twórczością Ewy Formelli miałam już wcześniej do czynienia, dlatego wiedziałam, że mogę się spodziewać przyjemnej lektury. Mimo to autorka zaskoczyła mnie, przyznaję, że nigdy nie spodziewałabym się po niej tego typu powieści. Nie pytajcie mnie dlaczego bo nie wiem, po prostu tego typu historie nie pasują mi ani do niej, ani do jej pióra. Pomyliłam się... Ale przyjemnie! Takie niespodzianki bardzo lubię.

O prostytucji na co dzień niewiele się mówi. Czasem, w trasie, przejedziemy obok pań stojących na poboczu i skomentujemy ich wygląd. Poza tym? Pewnie mało kto więcej o nich myśli i się zastanawia nad ich życiem. Ewa Formella podjęła się przedstawienia nam ich życia, ich uczuć, radości i zmartwień, marzeń... Nie są to jednak typowe prostytutki, ale ekskluzywne, takie, na które stać niewiele osób. Można powiedzieć, że to dziewczyny, które miały wiele szczęścia w życiu bo, mimo, że sprzedają swoje wdzięki, to robią to za naprawdę duże pieniądze, w pięknym miejscu a mężczyzn korzystających z ich usług, można nazwać dżentelmenami.

Magnolia i Lawenda "zawód" wybrały przypadkiem choć obie z podobnych powodów - potrzeby zarobienia. Magnolia chciała się wyrwać z biednej rodziny, mieć własne pieniądze, nie musieć martwić się czy starczy do kolejnej wypłaty i zacząć żyć. Lawenda natomiast znalazła się w tragicznej sytuacji z dwójką malutkich dzieci, nikt nie chciał jej dać pracy, dlatego propozycja Magnolii wydała się jej nie do odrzucenia. Obie miały wiele szczęścia, że spotkały odpowiednie osoby, w końcu równie dobrze mogły trafić do jakiegoś taniego burdelu, gdzie nie wiadomo było co się z nimi stanie. Lawenda miała o tyle lepiej, że Magnolia przetarła szlaki, stworzyła ekskluzywne miejsce, gdzie pilnowała, by jej "kwiatom" nic złego się nie stało. Ona niestety w młodości trafiła na różnych mężczyzn, czasem brutalnych.

Życie Magnolii poznajemy dzięki udzielanemu przez nią wywiadowi. Jej biografia miała zostać przedstawiona w książce i zdobyć rozgłos nie mniejszy od "Wyznań Gejszy", jednak wcześniejsze oczekiwania publicysty, jak książka miałaby wyglądać okazały się mylne. Sam dziennikarz na końcu komentuje, że spodziewał się usłyszeć inne rzeczy i zobaczyć w Magnolii kogoś innego. Mocno się zdziwił przekonując się, że kobieta zarządzająca tego typu instytucją nie odstaje od każdej innej osoby - jest otwarta, ciepła i opiekuńcza. Pracę prostytutki podjęła świadomie, jednak jej pierwszy raz był przypadkiem. Choć może raczej przejawem naiwności... Mnie wydało się to śmieszne, nie wyobrażam sobie jak można być aż tak niedomyślną, żeby założyć seksowne ciuszki, pójść na kolację z obcym mężczyzną, dawać mu się obmacywać, pojechać do pokoju i? Nic? Hmm... Koniec końców w taki sposób zaczęła się kariera Magnolii, a dzięki szczęściu i sprytowi szybko zaczęła zarabiać coraz większe pieniądze, by później otworzyć "Ogród".

Lawenda zaczęła swoje dorosłe życie gwałtownie i raczej nie tak, jak mogłaby to sobie wyobrazić typowa osiemnastolatka. Zakochała się w czarnoskórym obcokrajowców w czasach, gdy w Polsce rasizm był na porządku dziennym. Wyjechała z nim do Ameryki, zaszła w bliźniaczą ciążę i może wszystko dobrze by się skończyło, gdyby nie śmiertelny wypadek samochodowy ukochanego. Musiała wracać do Polski, w której nic na nią nie czekało. Rodzice nie chcieli jej znać więc musiała sama sobie radzić. Propozycja pracy w agencji Magnolii była dla niej ratunkiem, dzięki niej odbiła się od dna i mogła wieść dostatnie życie. W momencie, gdy ją poznajemy kobieta odchodzi z "Ogrodu", chce się poświęć bardziej dzieciom i odseparować od klienta, w którym się zakochała.

Od początku powieści moją uwagę zwrócił sposób przedstawienia obu kobiet. Nie było potępienia, próby wytłumaczenia czy rozgrzeszenia. Historie i motywy kierujące Magnolią i Lawendą były przedstawione beznamiętnie, ot, było jak było, skupmy się na przyszłości. Bardzo mi to pasowało, wolę samodzielnie spojrzeć na przedstawione fakty i je po swojemu zinterpretować i ocenić. Oczywiście można się doszukać w opisanym życiu obu pań momentów, które mają, a przynajmniej powinny, ukierunkować nasze odczucia bardziej pozytywnie. To normalne. W końcu rzadko się zdarza, by kobieta mająca środki do życia, mieszkanie itp., podejmowała się tego typu profesji...

Zarówno Magnolia, jak i Lawenda, stanęły w powieści przed życiowym dylematem - poświęcić dotychczasowe życie, zaryzykować wszystko i zaufać mężczyźnie czy trwać dalej w samotności. Magnolia po latach odnalazła swoją dawną miłość, jednak wiek hamuje ją, nie widzi sensu zmieniać czegokolwiek mając siedemdziesiąt lat - czy uda jej się spojrzeć na życie z innej strony pójść za głosem serca? Lawenda staje przed innym dylematem - nie wie czy jej przeszłość nie zostanie kiedyś wypomniana. Ukochany wydaje się być pewny swojej decyzji, jednak czy kobieta zaryzykuje? W końcu oprócz siebie musi jeszcze myśleć o swoich dzieciach...

W powieści zdarzały się erotyczne sceny, jednak nie było ich zbyt dużo i były bardzo powierzchownie opisane. Zasadniczo są tak subtelne i nierzucające się w oczy, że spokojnie mogę polecić powieść mojej teściowej nie obawiając się, że usłyszę dziwne uwagi. Ku mojemu zdziwieniu powieść czytało mi się bardzo dobrze chociaż na początku bałam się, że będę miała do czynienia z ckliwym romansem. Oczywiście romans był, happy end też, ale jednak całość stanowiła ciekawą lekturę, którą z przyjemność i szybko pochłonęłam.  

Po raz kolejny przekonałam się, że Ewa Formella wkłada w pisane przez siebie historie dużo serca i stara się dostarczyć swoim czytelnikom, jak najwięcej rozrywki. Jedyne co mi nie pasuje w jej twórczości to długość przedstawianych historii, może gdyby były dłuższe nie byłoby tak żal odkładać dopiero co skończoną książkę? W każdym razie spokojnie mogę polecić Lawendę, jako lekturę na coraz dłuższe jesienne wieczory.

Wszystkich zainteresowanych twórczością Ewy Formelli odsyłam na jej stronę www.


Za książkę dziękuję autorce oraz organizatorom akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.

2 komentarze:

Chabrowa pisze...

Jaka piękna okładka. Książka też mnie niesamowicie zaciekawiła :)

Scoto pisze...

Zobacz jaka była poprzednia okładka, mnie się o wiele bardziej podobała. :)

Prześlij komentarz