Każdy z nas o czymś marzy, czasami są to rzeczy wykonalne, czasami coś, co zawsze pozostanie w sferze pragnień. Nie ma chyba na świecie człowieka, który czegoś by bardzo nie chciał, choć nie zawsze jest w stanie to nazwać. Ja też mam marzenia, raczej z kategorii wykonalnych, choć niektóre będzie mi jednak ciężko zrealizować, jednak życie byłoby zbyt proste, gdyby nie trzeba było o coś zawalczyć. Podobnie było z Jurkiem Nowakiem, bohaterem powieści Amadeusza Putzlachera. Jego marzenie wydało mi się z jednej strony bardzo smutne, z drugiej piękne bo czyste i podyktowane tęsknotą i miłością. Nie życzę jednak nikomu takich pragnień, ale może po kolei...
Jurka Nowaka poznajemy w momencie, gdy jego plany życiowe ulegają zniszczeniu. Absolwent fizyki na jednej z angielskich uczelni kilka tygodni po rozpoczęciu pracy naukowej na swojej alma mater zostaje z niej dyscyplinarnie zwolniony. Oczywiście wcześniej zdawał sobie sprawę, że może do tego dojść, ale liczył na łut szczęścia. Zapomniał jednak, że nie wszyscy są honorowi i nie każdy mu dobrze życzy... Niemal w tym samym dniu wraca do Polski, do rodzinnego miasteczka. Zły za złamaną karierę i zniszczenie planów nie wie co ma ze sobą począć. W domu nikt na niego nie czekał a jedyną pracą, jaką mógł podjąć, było stanowisko mechanika w pobliskim warsztacie. Ciężko nazwać jego sytuację szczytem szczęścia. Po libacji alkoholowej pewnego ranka budzi się w starym domu w środku lasu. Tam odkrywa coś, co zmienia jego dalsze życie.
Co myślicie o podróżach w czasie? Uważacie, że są możliwe do wykonania czy raczej to kolejna bajka dla małych dzieci? Dla Jurka to był życiowy cel, marzenie, które ukierunkowało całe jego życie, najpierw skoncentrowało wszystkie jego wysiłki w szkole, później zadecydowało o studiach. Trochę śmieszne zważywszy na to, że podróże w czasie jednak nie są zbyt realne... No, ale wiadomo, w książkach wszystko jest możliwe zatem nikogo pewnie nie zdziwią kolejne wydarzenia w życiu Jurka i poznanie pewnego znanego polskiego naukowca. Ciekawa byłam jak autor wyjaśni poszczególne kwestie, ale niestety niewiele się z powieści dowiedziałam. Powiedziałabym nawet, że temat był ledwo liźnięty... Zresztą, jak wszystko inne w książce.
Chyba jedyną rzeczą, która może zmienić nasze myślenie jest dobro drugiego człowieka i miłość. Możemy nie patrzeć na własne potrzeby i przyszłość, ale gdy dochodzi do tego los kogoś innego wtedy przeważnie przystajemy i upewniamy się czy dobrze robimy. Nawet najbardziej zagorzali w chęci zemszczenia się czy odwrócenia biegu wcześniejszych wydarzeń zmieniają zdanie jeśli ich postępowanie mogą skrzywdzić innych. No,. przynajmniej tak z reguły powinno być. W przypadku Jurka było... Jego marzenie mogło się spełnić, jednak gdy rozwiązał tajemnicę sprzed lat, gdy dowiedział się prawdy, zmienił zdanie. Dlaczego? Tego musicie się sami dowiedzieć.
Sama postać Jurka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Wydał mi się antypatyczny, zapatrzony w siebie i w swój cel a momentami wręcz chamski. Mężczyzna, który może i był dobry w tym co robił, w kontaktach międzyludzkich kompletnie sobie nie radził. Zresztą, sam przyznał, że przez całe życie koncentrował się na nauce a nie na znajomościach, nie wiedział do końca jak postępować z ludźmi, myślał tylko o sobie i swoich humorach. Poza tym język jakim się posługiwał i ubogie słownictwo bardzo mnie rozczarowało. Zarówno Jurek, jak i inne postaci, wypowiadały się w podobny sposób, co niestety nie wpływa dobrze na moją opinię o warsztacie pisarskim Amadeusza Putzlachera.
Sama powieść prędzej powinna być określana jako większe opowiadanie ze względu na swoją objętość. Przeczytanie jej nie zajmuje dużo czasu, myślę, że autor z powodzeniem mógł bardziej rozwinąć niektóre wątki, lepiej opisać poszczególne sytuacje i poświęcić więcej miejsca na niektóre zagadnienia. Niestety, ale miałam wrażenie, że akcja w książce pędzi na łeb, na szyję i nie miałam nawet możliwości "wczuć się" w przedstawiony świat. Przez to, i przez postać Jurka, książka mnie bardzo rozczarowała. Jakkolwiek sama historia mogłaby być ciekawa, tak te dwa minusy spowodowały, iż moja opinia o Marzeniu Jurka Nowaka jest negatywna.
Amadeusz Putzlacher napisał krótką historię o tym, jak marzenie może zmienić życie oraz że, mimo wszystko, nie zawsze warto po trupach dążyć do wyznaczonego celu. Mnie ta opowieść nie przekonała, nie polubiłam Jurka, nie wzruszyłam się jego tragedią, nie ucieszyłam perspektywą szczęśliwego zakończenia. To po prostu nie było to. Może ktoś się skusi na książkę Amadeusza Putzlachera, zwłaszcza amatorzy dłuższych opowiadań, jednak ja osobiście jej nie polecam.
1 komentarze:
Zupełnie mnie ta książka nie zaciekawiła, a twoja recenzja jeszcze mnie w tym utwierdziła :)
Prześlij komentarz