Agata Suchocka - Woła mnie ciemność. Tom 1

sobota, 14 marca 2015

Sięgając po powieść Agaty Suchockiej nie byłam pewna czego się mam spodziewać. Po opisie miałam wrażenie, że poznam historię młodego mężczyzny, który dzięki talentowi dostał się na salony dziewiętnastowiecznego Londynu i poznał co to znaczy pieniądz, namiętność i sława. Trochę się pomyliłam... Odrobinę... Ale tak to jest, gdy nota wydawcy nie zawiera wszystkiego i oględnie przedstawia fabułę powieści. W pewnej części Novae Res mnie nie zawiodło, w końcu był utalentowany młody pianista, był mecenas torujący mu drogę do sławy, była nawet miłość, ale! No właśnie...

Armagnac stanął przed wizją biedy, nigdy wcześniej nie miał z nią do czynienia więc jej perspektywa go przerażała. Szczęśliwym trafem na jego drodze stanął Lothar i lord Huntington. Początkowo Armagnac myślał, że chodzi tylko o jego talent, duet, jaki stworzył z Lotharem, faktycznie budził podziw wśród londyńskiej socjety, jednak dość szybko odkrywa prawdę. Pierwsze wskazówki przyniósł mu dziennik jego babki, później, powoli, sam lord Huntington odkrywał przed nim kolejne karty, aż w końcu cała tajemnica została odkryta. Od tego momentu dla Armagnaca rozpoczęło się nowe życie. To było coś, o czym wielu może tylko marzyć, wprawdzie publiczne występy nie były już możliwe, ale i bez nich każda chwila opływała wręcz w przyjemnościach. Można pozazdrościć... Ale jaką cenę przyszło Armagnacowi za to zapłacić?

Muszę przyznać, że nastawiałam się na odważne sceny erotyczne, ale mimo wszystko Agata Suchocka odrobinę mnie zaskoczyła... Nie chodzi mi o wykorzystane słownictwo czy opisane pozycje... Nie, nic z tych rzeczy. Wszystko było napisane ze smakiem i w dobrym tonie, więcej chyba moja wyobraźnia dodała niż autorka napisała. Raczej nie podobali mi się uczestnicy tych scen, jednak wolę czytać o seksie hetero- niż homoseksualnym. W Woła mnie ciemność erotyka była zwyczajnie nudna, ograniczała się w sumie tylko do jednego...

Czytając Woła mnie ciemność po mojej twarzy przebiegało tysiąc emocji na raz. Zasadniczo nawet teraz, kilka godzin po skończonej lekturze, nie mogę zrozumieć skąd taki pomysł przyszedł do głowy autorce? Oczywiście wampir-znawca sztuki i mecenas artystów już się trafiał w innych powieściach, ale wampir-homoseksualista? Nawet jeśli spotkałam się z takowym gdzieś indziej to nie w takich ilościach... Po przeczytaniu ostatniej strony książki Agaty Suchockiej jedyne o czym mogłam myśleć to gdzie się podziały wampirzyce? Czyżby, według autorki, kobiety były zbyt słabe, by przejść przemianę?

Główny wątek dotyczył Armagnaca, jednak w powieści przedstawiono też historię lorda Huntingtona. Żałuję, że autorka nie pokusiła się o dokładniejsze opisanie jego wampirzych przygód. Lata po przemianie, późniejsze ukrywanie się przed inkwizycją i walkę o przetrwanie, aż wreszcie czasy, w których żył jak lord. Myślę, że dzięki temu książka byłaby ciekawsza. Mimo, iż autorka próbowała mnie zaskoczyć "wampiryzmem" lorda Huntingtona, kompletnie jej się to nie udało. Niestety było to zbyt oczywiste, w końcu czego innego można się było spodziewać po kimś żyjącym od kilkudziesięciu lat i nie starzejącym się, pokazującym się jedynie po zmroku i umiejącym narzucić drugiemu człowiekowi swoją wolę?

Zaciekawił mnie sposób pożywiania się wampirów i wariacja na temat uzależniania się od zabijania. Jakby pozbawianie ludzi życia była dla książąt ciemności tym samym, czym dla ludzi są narkotyki albo alkohol. Dość interesująca myśl, jednak mam wrażenie, że "to już kiedyś było". Nie podobało mi się używanie noży przy zabijaniu. Dla mnie wampir ma wysysać krew, tradycyjnie, bez użycia białej broni. Na szczęście wpływ promieni słonecznych pozostał bez zmian, słońce w dalszym ciągu zabijało wampiry, jednak Agata Suchocka dodatkowo wprowadziła do historii dziwną senność, jaka dopadała krwiopijców tuż po wschodzie słońca. Niestety nie było to do końca wytłumaczone.

Powieść  nie przypadła mi do końca do gustu. Czegoś było za mało, czegoś za dużo, część była przekombinowana. Kładę do karb mojego zamiłowania do wampirzej tradycji. Nie lubię wariacji na ten temat, równie negatywnie podeszłam do trylogii Zmierzch. Uczciwie jednak napiszę, że powieść może się podobać, w końcu od jakiegoś czasu połączenie wampirów i seksu przyciąga tłumy entuzjastów. Ja w każdym razie do nich nie należę, amatorom - polecam, reszcie - odradzam, niestety, ale wampir-homoseksualista, czy też biseksualista, to za dużo.


Za książkę dziękuję organizatorom akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.

0 komentarze:

Prześlij komentarz