Schizofrenia jest jedną z ciekawszych chorób współczesnego świata. Ujawnia się najczęściej, gdy człowiek wchodzi w dorosłość, nie da się jej zdiagnozować poprzez badania laboratoryjne a jedynie dzięki wywiadowi z pacjentem oraz obserwacji jego zachowań. Czasem mogą być one naprawdę dziwne, czasem ledwo zauważalne. Ciekawa jestem ile osób żyje z tą chorobą i jest w stanie jednocześnie normalnie funkcjonować w swoim środowisku bez jakikolwiek prób leczenia. Czy w ogóle są takie osoby? Marynie, bohaterce Podróży schizofrenii, udało się ukryć swoją chorobę przez kilka tygodni. Może trwałaby w swoim stanie dłużej, gdyby rodzina nie była przeczulona na jej zachowania. Ze schizofrenią nigdy nie wygrasz, to nie jest choroba, z której da się wyleczyć, można z nią jedynie nauczyć się żyć.
Marynę poznajemy tuż przed końcem trzeciego roku studiów na kierunku technicznym. Nie są to jej wymarzone studia, jednak w momencie składania papierów wybrała je ze względu na brak opłat i małą ilość chętnych osób. Schizofrenia pojawiła się u niej, gdy już się uczyła. Początkowe objawy nie były rzucające się w oczy - przynajmniej nie dla kogoś obserwującego dziewczynę z boku. Maryna pilnie się uczyła, nie korzystała ze ściąg, wszystko chciała opanować jak najlepiej i w 100%. Wydawałoby się, że to nic niezwykłego, ot, ambicja i tyle... Jednak u Maryny zaczęło to przybierać niepokojące formy i dopiero po sześciu miesiącach w szpitalu psychiatrycznym dziewczyna zdołała nad tym zapanować. Uśmiałam się, gdy Maryna z dumą przyznawała się do korzystania ze ściąg. Takie rzeczy to chyba tylko w Polsce.
Każdy marzy o miłości, wyobraża sobie jak to jest czuć motylki w brzuchu i wieczne szczęście. Maryna nie jest wyjątkiem, jednak jak do tej pory każda randka była jednym wielkim nieporozumieniem. Nikt nie chciał się umawiać z młodą schizofreniczką. Nagłe pojawianie się głosu pół-człowieka, pół-anioła, który jeszcze przekonuje dziewczynę, że jest jej przyszłym mężem, początkowo wprawia ją w przerażenie i zdumienie. Szybko jednak Maryna przechodzi nad tym do porządku dziennego i coraz bardziej uzależnia się od nowego "znajomego". Później pojawia się jeszcze jej anioł stróż a rzeczy, które obaj opowiadają Marynie, jednocześnie bawią czytelnika i zdumiewają. Niestety pod wpływem głosów dziewczyna przestaje brać swoje lekarstwa i tylko szybka interwencja rodziny jest w stanie ją uratować.
Bohaterowie Podróży schizofrenii to przede wszystkim młodzi ludzie, znajomi Maryny, oraz jej rodzina. Ciężko napisać o nich coś więcej bo, niestety, autorka powieści niewiele o nich wspomniała. Postaci są niezbyt dobrze zarysowane, Gabriela Przystupa skupia się przede wszystkim na Marynie i jej urojeniach, jednak i tutaj czuć niedosyt w opisach. Dla mnie każdy z bohaterów książki był tak papierowy, jak tylko mogą być postaci z powieści. Nie wywoływali we mnie żadnych uczuć, nie dawali się polubić, znienawidzić, nawet nie irytowali. Byli bo byli i tyle... Nie lubię czegoś takiego, wolę pałać nienawiścią do głównego bohatera, ale czuć cokolwiek. Podróż schizofrenii czytałam nie wczuwając się w treść i nie zagłębiając się zbytnio w opisywane przypadki.
Historia Maryny pokazuje jak choroba wpływa na życie młodego człowieka. Dzięki lekom mogła funkcjonować jak każda normalna dwudziestoparolatka (oprócz oczywiście zakazów związanych z zażywanymi medykamentami). Jej znajomi o niczym by się nie dowiedzieli, gdyż oficjalnie Maryna mówiła, że chorowała na boleriozę (podobne objawy jak przy schizofrenii), gdyby nie jej matka. Rodzina dziewczyny cały czas kontrolowała Marynę i pilnowała, by nie nastąpił nawrót choroby. Z jednej strony trudno się dziwić, z drugiej w czasie lektury miałam wrażenie, że w ten sposób szkodzą dziewczynie. Zamiast pozwolić jej normalnie żyć, utrudniali jej w ten sposób wmieszanie się w tłum.
Podróż schizofrenii miała spory potencjał, myślę, że mogła z tego wyjść naprawdę świetna powieść, niestety całość wyszła, jakby była napisana "po łebkach". Do tego sztuczne dialogi i nienormalna, jak na studentkę mieszkającą w akademiku, naiwność. Chciałabym napisać, że Gabriela Przystupa napisała COŚ, coś, od czego ciężko było się oderwać i co dało mi sporo do myślenia. Niestety... Całość zwyczajnie mi się nie podobała, sam pomysł to jednak nie wszystko. Odradzam.
3 komentarze:
Ciekawy temat, szkoda, że autorka nie dopracowała książki. Wcześniej nie miałam styczności z tą chorobą i z chęcią bym sięgnęła po książkę, żeby poznać ją choć trochę bliżej. Zastanowię się jeszcze, ale na pewno będę ją miała na uwadze :)
Magda, jeśli jesteś zainteresowana filmem o schizofrenii to polecam "Głosy". :)
Szkoda, bo temat naprawdę ciekawy :)
Prześlij komentarz